Fakty i mity, Nowości

/

Codzienne zakupy spożywcze to stawanie przed nieustannymi wyborami. Co finalnie znajdzie się w koszyku – produkt eko, czy standardowy? Mięso z ekologicznego chowu czy z przemysłowego? Jaja od kur z wolnego wybiegu czy jaja ściółkowe? Najczęściej jednak te dylematy rozwiewa cena. Nie wszystkich bowiem stać na żywność ekologiczną. Czy taka produkcja się opłaca? Ilu jest eko-producentów oraz produktów z EU Ecolabel? W jakim kierunku zmierza branża?

 

Dobra cena – warunek konieczny?

Z pewnością dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że ekologiczne mięso jest znacznie droższe niż konwencjonalne. Dla przykładu – średnia cena tuszki kurczaka przemysłowego wynosi: 7-12 zł/kg, a tuszki kurczaka Eko: 30-45 zł/kg – to nawet czterokrotnie więcej. Nasuwają się więc pytania – kiedy wszystkich będzie stać na produkty ekologiczne? Czy nie powinny być one ogólnodostępne? Wybór danego produktu nie byłby uzależniony od jego ceny i w pewnym sensie nikt nie czułby się „wykluczony” społecznie. Wówczas, edukacja żywieniowa konsumentów mogłaby być bardziej efektywna.

Badanie „Eurobaroment” EFSA 2019 wykazało, że konsumenci w pierwszej kolejności zwracają uwagę na pochodzenie żywności, a w drugiej na jej koszt. Poza tym, z 28 krajów UE aż w 12 wymieniono cenę jako czynnik, który wpływa na wybór żywności.

Opłacalność ekologicznej hodowli drobiu

Z jednej strony, obniżenie kosztów produktów ekologicznych działa na korzyść dla konsumentów, a z drugiej na niekorzyść rolników, którzy inwestują duże pieniądze w tego typu działalność. Brakuje więc w tym obszarze dobrej alternatywny.

W gruncie rzeczy, produkt konwencjonalny ma dla człowieka podobną wartość odżywczą, co ekologiczny. Badania porównawcze obu systemów chowu nie są spójne i jednoznacznie nie wskazują na gorsze właściwości odżywcze kurczaka przemysłowego. Mięso kurcząt z hodowli ekologicznej na ogół ma więcej kwasów tłuszczowych omega-3, mniej tłuszczu, więcej żelaza czy wyższy poziom witaminy E. Nie odzwierciedlają jednak tego wszystkie badania.

Raporcie Compassion in World Farming uwzględniono, że „Kilka badań donosi o większej zawartości kwasów tłuszczowych omega-3 w systemach chowu na wolnym wybiegu, ale inne nie wykazały znaczącej różnicy, a jedno badanie wykazało niższą proporcję”. Z kolei – „Poziomy witaminy E są wyższe w mięsie wolniej rosnących szczepów w porównaniu do szczepów szybko rosnących, chociaż różnice są stosunkowo niewielkie”.

Drób konwencjonalny musi tak samo, jak ekologiczny spełniać wszystkie zalecenia UE. Dlatego mięsa pochodzące zarówno z jednej, jak i drugiej hodowli są jednakowo bezpieczne dla zdrowia ludzi. Wybór mięsa to zatem kwestia związana z względami etycznymi, moralnymi czy ekonomicznymi.

Poza tym z etycznego punku widzenia, warto zapoznać się również z tematem kosztów środowiskowych eko chowu. Kwestia polepszenia dobrostanu kur, która leży niektórym na sercu, może być osiągnięta nie przez wchodzenie w skrajność eko hodowli, a drogą środka.

Koncepcja „środka”

Artykuł Dr Lauren Edwards dotyczący zrównoważonych metod hodowli drobiu, przedstawia porównanie konwencjonalnych oraz ekologicznych systemów hodowli ptactwa. Co ciekawe, żaden nie jest znacząco lepszy od drugiego, stąd dobrym rozwiązaniem mogłoby być połączenie obu na zasadzie ich najlepszych aspektów.

Jak się okazuje, systemy ekologiczne nie działają optymalnie pod każdym względem, należy do nich:

  • obniżona produktywność w przypadku wolniej rosnących ras przeznaczonych do produkcji mięsa,
  • potrzeba większej ilość paszy w celu osiągnięcia odpowiedniej wagi ptaka,
  • wyższy współczynnik infekcji pasożytami, a ograniczone metody stosowania leczenia (najczęściej zarządzanie zdrowiem o charakterze zapobiegawczym),
  • zagrożenie przez zewnętrzne patogeny i wirusy (grypa ptaków) – zmniejszony poziom bioasekuracji.

Zgodnie z sugestią badaczy – alternatywą dla poprawy systemów ekologicznych mogłoby być wymieszanie metod hodowli np. polepszenie dobrostanu zwierząt przez zmniejszenie zagęszczenia w kurniku w chowie standardowym.

Dane o rolnictwie ekologicznym i EU Ecolabel

IJHARS podaje, że wg stanu na 31 grudnia 2020 r. liczba producentów ekologicznych w Polsce wynosiła łącznie 20 274 tys., z czego 18 575 tys. zajmujących się produkcją rolną. Tego samego roku powierzchnia wszystkich ekologicznych użytków rolnych obejmowała 509 291, 27 ha, co daje ok. 3,5% użytków rolnych w Polsce.

Pomimo pandemii COVID-19 wg danych z marca 2021 r. liczba produktów z unijnym certyfikatem ekologicznym (EU Ecolabel) wzrosła – przyznano 1892 licencje na ponad 78 tys. produktów. To o 8% więcej niż w roku 2020, tj. 2275 nowych produktów opatrzonych logo EU Ecolabel. Liderem pod względem ilości produktów ekologicznych jest Hiszpania (16 145), zaś przyznanych pozwoleń najwięcej odnotowano w Niemczech (324).

Jak kształtuje się przyszłość Eko produktów?

Konsumenci są coraz bardziej świadomi swoich wyborów, jednak nie zmienia to faktu, że czasami trudno uniknąć pułapek „greenwashingu”. Należałoby bacznie sprawdzać etykiety, procentowy skład produktów, znakowanie. Nie wszyscy to robią, szczególnie, gdy na zakupach „goni nas czas”. Warto zatem sprawdzić odpowiednie wytyczne ws. stosowania unijnego loga rolnictwa ekologicznego, potwierdzające zgodność danego wyrobu z rozporządzeniem UE.

W celu ochrony konsumentów przed potencjalnym „eko-oszustwem”, a także w związku z uczciwą konkurencją w rolnictwie – od 2022 roku mają wejść w życie nowe przepisy ekologiczne. Dotyczyć one będą mi.in.: poprawy systemu kontroli, wprowadzenia dodatkowych przepisów względem produkcji mięsa (w tym drobiu), ułatwienia certyfikacji w odniesieniu do małych gospodarstw rolnych czy objęcia ekologicznymi przepisami UE większej liczby produktów (np. wosk pszczeli, sól).

Print Friendly, PDF & Email
12345 (2 votes, average: 4,00 out of 5)
Loading...

Komentarze - 0