Fakty i mity, Nowości

/

To w końcu „eko” czy „przemysłowy”? Te wyrazy w jednym zdaniu nie brzmią i nie wyglądają dobrze. Po ostatnim sympozjum drobiarskim, na którym byłam (tak, na prawdę istnieją zjazdy drobiarzy) muszę jednak przyznać, że to zadziwiające połączenie jest zupełnie na miejscu. Gdyby chcieć hodować wszystkie kury, które jemy, w tradycyjny sposób – czyli szczęśliwe kurki biegające po trawie, skutki takiego postępowania byłyby tragiczne dla środowiska. Jak to możliwe?

Ile kur rocznie zjadamy?

Każdy kiedyś widział jak wygląda wiejski kurnik. Kury dziobiące sobie trawę i kamyki, stroszące pióra, skaczące po grzędach i kąpiące się w piasku. Przyjemny widok, prawda? To jest pierwszy obraz, który przychodzi na myśl, kiedy jest mowa o dobrym i ekologicznym mięsie i jajkach, które każdy świadomy konsument pragnąłby mieć na swoim talerzu.

Rzeczywistość jednak już nie jest taka kolorowa. Liczba ludności w Polsce wynosi około 38 mln, a spożycie mięsa drobiowego według danych GUS wynosi rocznie około 30 kg na mieszkańca. Przyjmijmy, że kura waży około 2,5 kg, więc każdy z nas zjada średnio rocznie 12 kur. W skali kraju jest to 456 mln sztuk. Polskie firmy prawie drugie tyle sprzedają na eksport. Zakładając brak strat finansowych dla przedsiębiorstw i patrząc na dane GUS z 2017, to liczba ubijanych ptaków przekroczyła już 1155 mln sztuk rocznie. Niesamowite ilości, jeśli dalej chcielibyśmy patrzeć na bezstresowo żyjące kurki w wiejskim kurniku.

Wolny wybieg, przy powyższych liczbach, spowodowałby znaczne straty w środowisku naturalnym. Kury wydziobałyby wszystko, co rośnie zielonego w okolicy. Dodatkowo po uboju jednych, trzeba by było od razu przygotować kurnik dla następnych. Z tego powodu teren wybiegu musiałby zostać przeniesiony w inne miejsce, by kolejne stada miały co dziobać. Również kwestia skażenia gleby i okolicznych wód gruntowych pomiotem tak dużej liczby zwierząt byłaby ważnym aspektem. Nie można go pominąć. Odchody kur, w dużych ilościach są dla otaczającego środowiska szkodliwe. W przypadku gleby może dojść do chemicznego skażenia wód powierzchniowych i gruntowych. Będzie to spowodowane przede wszystkim azotanami i związkami fosforu. Z ogólnej ilości azotu wydalanego przez ptaki (głównie w kałomoczu), 13-20% uwalniane jest z odchodów do powietrza w postaci amoniaku. Zbyt duża emisja amoniaku do atmosfery powoduje np. powstawanie kwaśnych deszczy.

Jeden duży kurnik

Według obowiązującego prawa, przy chowie z dostępem do wybiegu, powierzchnia na jednego ptaka musi wynosić minimum 4 m2. Załóżmy też, że wydłużamy długość życia kur dwukrotnie do 60 dni – dla ułatwienia obliczeń. Standardowe brojlery rosną około 35-38 dni, więc przy założonej wyżej długości życia, kurczak jest uznawany za wolnorosnącego. Wychodzi na to, że każdorazowo, w jednym czasie mielibyśmy 192,5 mln kur w kurnikach. Przy spełnianiu minimalnych warunków przy dostępnym wybiegu, musiały by mieć przestrzeń do poruszania się wielkości 770 km2. Dla porównania powierzchnia Warszawy to 517 km2, Krakowa 327 km2, a Poznania 292 km2. Każdorazowo, przy nowej obsadzie kurnika, musiałby być wykorzystywany nowy obszar tej samej wielkości, żeby poprzedni mógł być odkażony i zazieleniony. Znalezienie tak ogromnych terenów, z dala od przestrzeni miejskiej sprawiłoby, że Polska stałaby się ogromnym kurnikiem. A gdzie miejsce dla innych zwierząt jak krowy, owce, czy kozy?

 

Jeszcze został nam aspekt bezpieczeństwa kur. W dużych stadach, które przebywają na zewnątrz, jest większa szansa złapania przez stado jakiejś choroby. Jej źródłem mogą być dzikie ptaki, czy zwierzęta żyjące w pobliżu kurników. Biorąc to pod uwagę, w porównaniu do chowu zamkniętego, wzrasta prawdopodobieństwo potrzeby leczenia kur antybiotykami.

 

Dostęp do wybiegu – czy to aby na pewno same plusy?

Jeszcze został nam aspekt bezpieczeństwa kur. W dużych stadach, które przebywają na zewnątrz, jest większa szansa złapania przez stado jakiejś choroby. Jej źródłem mogą być dzikie ptaki, czy zwierzęta żyjące w pobliżu kurników. Biorąc to pod uwagę, w porównaniu do chowu zamkniętego, wzrasta prawdopodobieństwo potrzeby leczenia kur antybiotykami. Większa kontrola i sterylność osób, które wchodzą do zamkniętych kurników (specjalne obuwie, czy kombinezony) sprawia, że ptaki są narażone na mniejszy kontakt z bakteriami pochodzącymi z zewnątrz. W ten sposób łatwiej jest je chronić, np. przed zdarzającym się sezonowo w Polsce wirusem grypy ptaków, bakteriami i innymi patogenami.

W temacie chowu z dostępem do wybiegu istotna jest też kwestia czystości gleby i tego, co ptaki będąc na zewnątrz zjadają. Badania jakości ziemi na skalę ogólnopolską nie są prowadzone. Natomiast wyniki próbek pobieranych w różnych punktach pomiarowych dają dużo do myślenia. Przykładowo raport opublikowany w 2013 roku przez tarnowską delegaturę małopolskiej Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska dotyczył danych o jakości gleby w kilku różnych punktach powiatu. Gleby te w większości wskazywały na 3 stopień zanieczyszczenia. Oznacza to, że „Uprawa roślin na tych glebach stwarza pewne niebezpieczeństwo ich skażenia przez WWA*. Zaleca się ograniczenie przeznaczania tych gleb na użytki zielone.” Inaczej mówiąc – trawa rosnąca na takich terenach nie nadaje się do spożywania przez zwierzęta. Biorąc ten kolejny aspekt pod uwagę musielibyśmy się liczyć z tym, że mięso kurcząt może zawierać wysokie stężenie związków szkodliwych dla ludzkiego zdrowia. Można też szukać czystszych gleb, których powierzchnia na terenie kraju nie jest znana.

 

O gustach się nie dyskutuje

Co ciekawe, były prowadzone badania nad smakiem mięsa kur z różnych rodzajów chowu. Opublikowane były w pracy pt. „Czynniki kształtujące cechy sensoryczne mięsa drobiowego” napisanej przez badaczy z SGGW w 2013 roku. Znajduje się tam zaskakujące podsumowanie, że „Brak istotnych różnic w ocenie sensorycznej nie pozwoli na przyjęcie tezy, że mięso pochodzące od kurcząt ekologicznych jest smaczniejsze od mięsa pozyskiwanego od standardowo utrzymywanych brojlerów. Podobne wyniki otrzymali Fanatico i współpr., którzy przy wykorzystaniu w ocenie sensorycznej wyszkolonego panelu specjalistów nie wykazali wpływu systemu utrzymania (wolno wybiegowego i konwencjonalnego) na cechy sensoryczne mięsa drobiowego.”

Biorąc pod uwagę przytoczone powyżej dane i analizy naukowe nie ma alternatywy dla chowu intensywnego (w dużych, zamkniętych kurnikach) przy takiej ilości spożywanego mięsa. Kur nie ubija nikt dla przyjemności. Ogromna skala chowu bierze się z dużego popytu na mięso drobiowe. Nikt inny jak klienci nie narzuca tempa wzrostu i wielkość produkcji. Można twierdzić, że chów intensywny też zanieczyszcza środowisko – oczywiście w jakimś stopniu tak. Jednak możliwość kontroli jest tutaj dużo większa. Przy zmechanizowaniu produkcji i zamknięciu kur mamy opcję np. wykorzystania części odchodów ptaków do nawożenia gleby pod uprawę zbóż na paszę, czy utylizacji ich w biogazowniach. Sprawia to, że emisja zanieczyszczeń jest coraz mniejsza, a ich wpływ na otoczenie też przestaje być aż tak uciążliwy.

 

Kto ponosi wszystkie koszty?

 

Ekologiczna produkcja niestety nie zaspokoi potrzeb rynku. Co za tym idzie – nie jest dla wszystkich. Jej koszty są również mniej opłacalne. Dlatego dużej części społeczeństwa nie byłoby stać na taki produkt (np. cena fileta bio: 70-80 zł/kg, zwykły filet: 16-19 zł/kg). Jedyną drogą do zmniejszenia skali uboju drobiu jest edukacja i wzrost świadomości żywieniowej konsumentów, którzy musieliby zacząć jeść mniej mięsa. Jest to jednak bardzo wątpliwe. Potrzeba spożywania białka (najlepiej przyswajalnego właśnie z mięsa) i składniki odżywcze, które zawiera drób, sprawiają, że jest on zdrowym składnikiem naszej diety. Jeśli nie bierzemy pod uwagę przesłanek światopoglądowych związanych z jedzeniem mięsa w ogóle, to nie ma lepszej i zdrowszej alternatywy dla drobiu. Tutaj jedynie możemy liczyć na nowe osiągnięcia naukowców i regulacje prawne, które z jednej strony będą kładły coraz większy nacisk na dobrostan ptaków, a z drugiej zmniejszą jeszcze bardziej oddziaływanie hodowli i produkcji na środowisko naturalne.

 

*WWA – to wielopierścieniowe węglowodorowy aromatyczne (WWA). Część z nich wykazuje silne właściwości toksyczne, mutagenne i rakotwórcze.

 

Czytaj także:

Wszystko co powinieneś wiedzieć o kurczakach: poradnik

 

Print Friendly, PDF & Email
12345 (No Ratings Yet)
Loading...

Komentarze - 0